19 września, 2022
Znowu starsi, ale znowu dojrzalsi i jeszcze bardziej przystojni, wypłynęliśmy i to nowym szlakiem: Śniardwy… prawie jesienią. Start w Rynie z Bocianiego Gniazda – sporej mariny, w której trudno sobie wyobrazić szczyt sezonu. Zbiórka we wtorek i po środowym śniadaniu, keja za plecami. Rzut oka na Mikołajki, krótko Popielno i cumujemy w Okartowie – przemiłej „marince” w klimacie PRL bis. Stąd dzięki uprzejmości lokalnego gospodarza, który mógłby stanowić sporą konkurencję dla Ubera czy Bolta – jego busem podjechaliśmy na obiad do Orzysza.
W samym Okartowie poznaliśmy ekipy z szacunkiem i respektem dla wybuchowej mieszanki wiatru i wody. W sobotę powrót i to nie lekki, praktycznie „pod trzciny” samego Rynu, żeby w niedzielę wyjechać do domów, które to spora część załogi postanowiła zobaczyć już wcześniej, no ale, tak: wszyscy wiedzieliśmy, że nie wypływamy w maju czy czerwcu. Ta edycja – to kolejna lekcja: wiemy, co jest najczęstszą przyczyną ulatniania się gazu z butli, poznaliśmy tajniki webasto, wiemy, kto jest mistrzem gry w kości. To był dobry czas, bo znowu spędzony razem.
Załoga MP