Dnia 12 sierpnia wyjechaliśmy z Bydgoszczy autokarem, miejscem docelowym było Loano we Włoszech prowincja Savona, do którego dotarliśmy następnego dnia. Razem ze mną jechali Maciej, Marcin i Mikołaj z naszego klubu „Mare Polonorum” oraz mnóstwo osób których nie znaliśmy. Osobami odpowiedzialnymi za rejs byli pani kapitan Katarzyna Domańska oraz pan kapitan Maciej Leśny.
Dzień I
Tego dnia ok. 9:30 wyruszyliśmy w naszą podróż na rejs. Spędziliśmy ponad 25 godzin w autokarze. Trasa przebiegała przez Polskę i Niemcy.
Dzień II
Dotarliśmy do portu w Loano o godzinie 10:00. Kiedy już wszystko rozpakowaliśmy i zostaliśmy przydzieleni do wacht i oficerów mieliśmy czas dla siebie. Czas ten wykorzystaliśmy na zwiedzanie Loano.
Dzień III
Pobudka o 7 rano. Zjedliśmy śniadanie, uszykowaliśmy się i o 8:00 wszyscy zjawiliśmy się na pokładzie. Każdego dnia rejsu o tej godzinie jest wciągana bandera, a także są wybijane szklanki, czyli podwójne uderzenia w dzwon okrętowy. Pierwsze zajęcia na pokładzie to zapoznanie się ze statkiem, kurs bezpieczeństwa na statku, a także szkolenie jak pracować na rejach. Praktyczne ćwiczenia jak pracować na rejach były bardzo fajne i już nie mogliśmy się doczekać kiedy wypłyniemy.
Dzień IV
W ten dzień wypłynęliśmy w Morze Śródziemne. Kierunkiem dzisiejszej przygody było miasto położone na Korsyce, czyli już we Francji – Calvi. Popołudnie minęło nam miło i przyjemnie. Załoga pełniła swoje wachty. Zawitał nas przepiękny zachód słońca, gdy płynęliśmy. Około godziny 20 zaskoczyła nas burza, która była spokojna. Jedynie błyskało i grzmiało. Po całym dniu i nocy spędzonej na morzu dotarliśmy do Calvi.
Dzień V
Do Calvi dopłynęliśmy wczesnym rankiem, dzięki czemu ujrzeliśmy piękny wschód słońca. Po zakotwiczeniu oraz posprzątaniu pokładu zostaliśmy przetransportowani na pontonach na brzeg. Kolejny dzień rejsu spędziliśmy na zwiedzaniu tego malowniczego miasta. Po powrocie zjedliśmy kolację. Wieczorem mieliśmy wykład na temat zwyczajów i przesądów żeglarskich/morskich np. wieszanie bandery, wybijanie szklanek, salutowanie. Po wykładzie wspólnie zaczęliśmy śpiewać szanty. O godzinie 23:00 Korsykanie świętowali urodziny Napoleona. Wszyscy oglądaliśmy przepiękny pokaz sztucznych ogni.
Dzień VI
Kolejny dzień spędziliśmy na morzu. Dotarliśmy do Portovenere. Jest to miejscowość położona we Włoszech. Urok tego miasta jest nie do opisania, zapiera dech w piersiach. Dzień spędzaliśmy na zwiedzaniu miasta. Po skończonym zwiedzaniu część osób została przewieziona na pontonie na statek. Podczas, gdy byliśmy na pokładzie nagle zerwał się silny wiatr. Trzeba było odkotwiczyć i wypłynąć kawałek w morze od wyspy. Wspinaliśmy się także na reje, aby można było żagle bardziej zwinąć. Bardzo nas spychało na brzeg, ale cała załoga dała radę. Kiedy wiatr ustał reszta osób została turami przewieziona na statek. Pod wieczór wypłynęliśmy z portu w morze.
Dzień VII
W tym dniu mieliśmy płynąć do Portofino lecz warunki atmosferyczne nam to uniemożliwiły. Rano ok. 9:00 złapał nas sztorm, którego siła rosła. Sztorm był na tyle silny, iż można ująć, że był to huragan. Skala Beauforta przekroczyła już 12-stkę. Płynęliśmy przy wietrze o prędkości prawie 120 km/h. Przechyły były średnie natomiast fale były duże i wysokie. Podczas tego sztormu śpiewaliśmy szanty w mesie. Natomiast osoby odpowiedzialne za rejs czyli 2 kapitanowie, załoga stała i oficerowie dali radę uporać się z huraganem. Po niecałych 3 godzinach sztorm ustąpił.
Dzień VIII
Po północy rozpętały się 2 burze. Jedna z burz bezpośrednio nas dotknęła. Akurat w czasie burzy wachta nawigacyjna pełniła swoją wachtę. Burza nie była straszna. Odczuwalne były lekkie przechyły, trochę padało oraz grzmiało. W tym dniu naszym miejscem docelowym była Genua, miasto we Włoszech. Podczas płynięcia do portu przywitały nas dwa diabełki z niespodzianką w celu przeprowadzenia otrzęsin. Na początku zaprowadzili nas do klasy, następnie wypuścili. Każdy z uczestników rejsu „Pogorią” musiał z osobna przejść przez linę, położyć się na piłce, a następnie przyłożyć twarz na kolano, na którym znajdowało się masło (moim zdaniem był to majonez). Po tej zabawnej niespodziance zaczęliśmy szykować się do manewrów cumowania w Genui. Po zacumowaniu w porcie każdy założył koszulkę z logo „Pogorii”, Następnie zostało wykonane wspólne pamiątkowe zdjęcie na pokładzie. Około godziny 17:00, gdy już wszystko zostało uprzątnięte na pokładzie ostatni raz weszliśmy na reje, by postawić ładnie żagle. Po wykonaniu zadania mieliśmy czas dla siebie.
Dzień IX
Był to nasz ostatni dzień na „Pogorii”. Z rana zaczęliśmy sprzątać pokład i pakować się na powrót. Po skończonym pakowaniu był apel, dostaliśmy też opinie z rejsu. Po zakończeniu apelu mogliśmy iść zwiedzać miasto. W tym czasie nowa grupa przyjechała na „Pogorię”. Po spędzonym czasie na mieście nadszedł czas na spakowanie rzeczy do autokaru. Powrót minął nam całkiem przyjemnie, były śpiewy i fajna atmosfera zupełnie inaczej niż w drodze do Włoch. Podsumowując wyjazd uważam, że bez wątpienia będą to niezapomniane wspomnienia dla wszystkich. Atmosfera jaka tam panowała była czymś wspaniałym niemal uroczystym. Ludzie, którzy tam byli pokazali się z jak najlepszej strony, było dużo fajnej zabawy i atrakcji. Wszystkie miejsca jakie zwiedziliśmy były zaskakująco piękne wręcz malownicze. Mamy nowych znajomych.
O wszystkim informuję…
Junga Julia Ligęza