…To czego nie udało się w maju, udało się we wrześniu…
Jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy musieliśmy się wszyscy zmierzyć z bardzo trudną sytuacją epidemiologiczną, nikt nie wierzył, że kolejny wspólny wyjazd „na Mazury” dojdzie do skutku. Jednak jak się czegoś bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych.
Kolejna edycja Mazur za nami. W tym roku nie udało się co prawda spotkać w tym samym szerokim gronie co zawsze, ale znalazło się „siedmiu samurajów”, którzy z zachowaniem pełnej odpowiedzialności oraz dyscypliny „COVIDOWEJ” zrealizowali swój plan w 100%. Był to jednak wyjazd inny niż wszystkie, nie tylko ze względu na fakt, że finalnie popłynęliśmy jedną „łódką”, ale również ze względu na sytuację i porę roku.
Inaczej niż zawsze, nie koniecznie z własnej woli… Wirus z pewnością nie tylko nam pokrzyżował plany. Wiele załóg odwołało lub przełożyło swoje rejsy jednak finalnie ku naszemu zaskoczeniu trafiliśmy na spory „ruch” zarówno na jeziorach jak i w marinach.
Inny niż zawsze, nie koniecznie gorszy… Wrześniowa pogoda zaskoczyła nas bardzo pozytywnie, wraz z dużą ilością słońca, Matka Natura obdarowała nas pięknym wiatrem w granicach 4 do 6 w skali Beauforta. Nie obyło się bez „refów” oraz pięknych przechodzących frontów pogodowych od flauty i słońca po wichurę i silny deszcz. Żeglarsko bardzo doceniliśmy ten czas, ponieważ każdego dnia atrakcji było co niemiara.
Krótko o trasie rejsu. Ruszyliśmy jak zawsze z Mariny Bełbot na łodzi Bingo 930. Pierwszego dnia dopłynęliśmy do przystani „Zielony Gaj” na Kanale Grunwaldzkim. Drugi dzień to przelot do Rynu. W piątek droga powrotna, a dzień zakończył się w EKO MARINIE Giżycko. W sobotę rano dotarliśmy do „Bełbota” oraz do Hotelu Tajty, gdzie wspólnym śniadaniem zakończyliśmy swój rejs…
Foto...[TUTAJ]
MP crew