Nasze zimowe żeglarskie marzenia zaowocowały realizacją rejsu na żaglowcu „Generał Zaruski”. Jak zwykle zaczęło się całkiem niewinnie. Pierwszą inspiracją było stare zdjęcie kruszwickiego żeglarza Jacka Witkowskiego z pokładu „generała” przekazane nam z okazji naszych „żeglarskich spotkań pod żaglem Horneta”, później trochę wspomnień z rejsu na „Zaruskim” naszych rodziców w smutnym dla żaglowca okresie zaniedbań w jego remontach. Na dodatek wielokrotnie pasjonowały nas historie związane z postacią samego generała Mariusza Zaruskiego. Los pokierował nas ku wzorowej współpracy Mare Polonorum z Rotary Club Inowrocław, a nic nie odbyło by się bez naszych junga z Ośrodka Wspierania Dziecka i Rodziny.
Rozważaliśmy pokłady różnych jednostek, jednak warunek konieczny uczestniczenia w rejsie młodzieży, organizacji rejsu dla młodzieży oraz profesjonalna i miła obsługa biura armatorskiego podniosły nam adrenalinę do wymaganego w organizacji rejsów poziomu.
Naszym zdaniem zabawa w żeglarstwo dziś traktowana jest zbyt prozaicznie - sami zdobywając żeglarskie szlify doświadczaliśmy wielu trudnych i wspaniałych komplikacji. Gremialnie więc podjęliśmy decyzję o poszerzeniu projektu o zimowe warsztaty szkoleniowe dla młodzieży związane z planowanym rejsem, które zakończyliśmy egzaminem. Ponieważ lubimy utrudniać odbyła się również sesja poprawkowa, chociaż jak to bywa przy współpracy z młodzieżą z jej wyników nie byliśmy zadowoleni.
Zaokrętowanie w typowym „pracowniczym pośpiechu” odbyło się w Gdańsku, a po nim nastąpiła upragniona „pokładowa rzeczywistość”. Zaproponowaliśmy często praktykowany przez nasz klub podział na wachty – pomieszaliśmy niczym morskie fale młodzież, rotarian i naszych członków w celu sprowadzenia wszystkich do wspólnego mianownika wobec morza. Szkolenie pokładowe, salut banderą przy Westerplatte, „sail ho”, żegluga na północ przy wiatrach z „korzystnych ćwiartek”, rozkołys horyzontu, choroba morska, pełnienie wacht z charakterystycznym klimatem „psiej wachty”, codzienne apele poranne z podniesieniem bandery, „chłopski gar” przygotowywany w kambuzie, odpoczynek we wspólnej mesie, rozerwany grot żagiel, uderzenia drzwi, skrzypienie kadłuba – długo by wymieniać charakterystyczne dla morskich rejsów elementy, których doświadczaliśmy…
Postać kapitana Jerzego Jaszczuka, rozmowy z bosmanem i oficerami Adamem, Krzysztofem i Andrzejem dopełniły klimatu pokładu „Generała Zaruskiego”.
Porejsowe rozmowy i spotkania, podniecenie na twarzach naszych członków, a przede wszystkim zdany egzamin oraz ogorzałe od wiatru twarze junga niczym z „Opowieści mórz południowych” Jacka Londona z pewnością stanowić będą paliwo dla Towarzystwa Żeglarskiego Mare Polonorum do realizacji kolejnych rejsów.
Pożeglowaliśmy przez 603 Nm, odwiedziliśmy porty Farosund, Vastervik i Kalmar. Z ramienia MP projekt zrealizowali Romek Jaskólski, Krzysztof Paczkowski przy „delikatnych szturchańcach” komandora.
W ramach pracy domowej obejrzyjcie załączone ciekawe linki, rejsowe fotki i odpowiedzcie na pytanie - dlaczego na lądzie rytmu życia nie wybija się szklankami…?
www.youtube.com/watch?v=ePsnCqckt40
zaruski.pl/wydarzenia/zegluga-na-medal-i-z-przygodami/
[FOTO] [WIDEO 1] [WIDEO 2] [WIDEO 3] [WIDEO 4]